Gdy myślę o tajemnicy, zawsze przychodzą mi na myśl słowa Exupery'ego:
,,Nie odległością mierzy się oddalenie. Za murem swojskiego ogrodu może kryć się więcej tajemnic niż za murem chińskim, a milczenie szczelniej osłania duszę małej dziewczynki niż złoża piasków oazy na Saharze''.
Wertuję teraz każdą z jego książek, bacząc, aby się nie rozleciały w pył, sczytane do granic możliwości, popisane i pokreślone. Szukam jeszcze jednego cytatu, Exupery tak pięknie pisał o tym, że w każdym człowieku kryje się świat. Dałbym się pokroić, że to on, ale nigdzie nie mogę znaleźć tego fragmentu. Steki, tysiące cytatów, pięknych zdań zlewają się w mojej głowie i już nie wiem, kto jest ich autorem, stają się częścią mnie... Mam! Pamięć mnie nie zawiodła.
- Ukryj mnie w samolocie do Marrakeszu - prosił Exupery'ego gdzieś na Saharze stary niewolnik, tak bardzo chciał umrzeć na wolności. Nie było to łatwe, ale podróżnik w końcu go wykupił i spełnił jego marzenie; wcześniej zanotował słowa, które wzruszają mnie za każdym razem, gdy je czytam:
,,Wyczuwałem w nim coś w rodzaju niepojętej zgody, był jak zbłąkany góral, który u kresu sił kładzie się w śniegu i otula się swoimi snami i śniegiem. Nie jego cierpienie mnie nękało. Nie wierzyłem, by cierpiał. Ale ze śmiercią człowieka umiera cały świat; zastanawiałem się, jakie były obrazy świata, które miały zginąć razem z nim. Jakie plantacje Senegalu, jakie miasta południowego Maroka pogrążały się powoli w niepamięć? (...) Twarda czaszka przypominała mi starą skrzynię na skarby. Nie wiedziałem, jakie barwne jedwabie, jakie obrazy odświętne, jakie ruiny tak niezwykłe tutaj, tak niepotrzebne na tej pustyni, ocalały z rozbicia. Skrzynia ta leżała przed mną, zamknięta i ciężka. Nie wiedziałem, jaka cząstka świata ginęła w człowieku śpiącym gigantycznym snem ostatnich dni, jaka cząstka świata ginęła w tej świadomości i tym ciele, które powoli stawały się z powrotem nocą i korzeniem''.
Więc jestem tu dziś, przygnany chłopięcym marzeniem ujrzenia Berberów i pustyni. Z aparatem fotograficznym w dłoni siedzę na kamieniach średniowiecznego Fezu. Uliczka jest tak wąska, że ledwie przeciskają się przez nią objuczone osiołki. Tak się tu buduje, żeby przechytrzyć upał, żeby słońcu wydrzeć trochę cienia. Oparty o ścianę budynku zamykam oczy, wsłuchuję się w gwar, który przypomina egzotyczną muzykę, gorące powietrze w moich płucach, setki nieznanych zapachów w nozdrzach. To serce mediny, rzemieślniczej dzielnicy, w której czas zatrzymał się ponad tysiąc lat temu. Jest prąd i bieżąca woda, ale poza tym niewiele się tu zmieniło od średniowiecza. 300 tys. Berberów i Arabów żyje na 30 ha, wychodzi średnio 10 m kwadratowych na osobę! Plątanina tysięcy uliczek tworzy labirynt tak bardzo skomplikowany, że gdyby nie wskazówki mieszkańców, nie wydostałbym się stąd nigdy.
Ale teraz mnie to nie martwi. Po prostu patrzę. Naprzeciwko mnie mały marokański chłopiec z oczami tak przepełnionymi smutkiem, że aż fascynującymi. ,,Milczenie szczelniej osłania duszę niż złoża piasków oazy na Saharze'' - przypominam sobie cytat z ,,Ziemi, planety ludzi''.
Skąd ten smutek? Pewnie jest za mały, żeby myśleć, że jego życie się już dokonało. Tu się urodził, tu pracuje w warsztacie ojca, który kiedyś przejmie, tu się ożeni, tu stanie się ojcem i tu umrze. Świat zredukowany do wąskiej uliczki, małego zakładu rzemieślniczego, tych samych dźwięków i zapachów. Czy dlatego jest tak smutny? A może, choć w ciągu kilku godzin mogę przebyć samolotem tysiące kilometrów, mój świat wcale nie jest większy?
,,Człowiek, który o dwa kroki od nas zamknął się za murami klasztoru i żyje według nieznanych nam reguł, osiągnął prawdziwe szczyty samotności tybetańskiej, dale, do których nie zaniesie nas nigdy żaden samolot. Czego będziemy szukać w jego celi? Jest pusta. Królestwo człowieka jest w nim''.
Jesteś, mały, spłoszony nawet moim wzrokiem, więc zanim zrobię ci zdjęcie - żebyś mi nie uciekł - kadruję cię w myślach. Pstryk. Patrzysz prosto w obiektyw. Ale choć podobno oczy są wrotami duszy, ja z twoich nic nie wyczytam, mogę tylko snuć domysły. Czmychasz wystraszony i już nigdy się nie dowiem... Zamykam oczy, wypełniają mnie strumienie dźwięków, zapachów i obrazów, płyną we mnie jak rzeki do morza, niosą mnie jak sny. Tu w cieniu tysiącletnich murów, uliczek tak wąskich, że czasem musisz iść bokiem, delikatny wiatr południa dotyka mojej twarzy. Nie mogę się nie śmiać jak dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz